Szła w ciszy
ściskając w rękach miecz. Nie miała bladego pojęcia jak znaleźć Yuzu, a w tym
skotłowanym mieście pełnym reishi nie miała szans jej wyczuć.
Na szczęście
Toshiro zaoferował się ją odprowadzić na miejsce. I tak oto skończyła, idąc 3
kroki za nim i wyklinając, że nie potrafi się odezwać. Mijali kolejne budynki.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Świat Shinigami również szykował się do
snu. Toshiro przystanął i wskazał głową by spojrzała w bok.
- Niezła
robota.- powiedział.
Podążyła za
jego wzrokiem. Kilkanaście metrów dalej znajdował się budynek oddziału 1. A właściwie
pół budynku, bo reszta była totalną ruiną rozrzuconą po okolicy.
- Nie
myślałam, że tak Ichi-nii zaaraguje na moją nową fryzurę.- Odpowiedziała.
Chłopak
spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem. Dosłownie czuła jego lodowate spojrzenie
na skórze.
- Twoje
włosy się prawie nie zmieniły. Są może trochę dłuższe. To nie powód, by
rozwalać kwaterę główną.
- To był
sarkazm.
- Wiem.
Przez chwilę
patrzyli na siebie.
- Jesteś
trochę wyższa. - "Odkrywcze... Ciekawe czy za to mu przyznali rangę
kapitańską?".
- Wiesz,
minęło już trochę czasu od naszego ostatniego spotkania.- Założyła ręce na
głowę i podeszła o niego z nonszalancją.- Zdałam egzaminy, niedługo zacznę
chodzić do liceum. Za to u Ciebie niewielkie zmiany. Wciąż wyglądasz jak uczeń
podstawówki. - Wytknęła mu.
- Nie mów,
że wyglądam jak uczeń podstawówki!- Na jego czole wyskoczyła żyłka.- Trochę
urosłem.- Dodał spokojniej.
- Gdzieś
tyle. - Prawie załączyła swój palec wskazujący z kciukiem.
Chłopak
patrzył na nią przez ułamek sekundy, po czym odwrócił się w przeciwną stronę
i zaczął odchodzić.
- Ej! Gdzie
ty idziesz? Miałeś mnie zaprowadzić do Yuzu?!
- Jesteś
dużą dziewczynką, poradzisz sobie.- Machnął z taką samą nonszalancją ręką.
- Świetnie.
- Świetnie.
Odwróciła
się na pięcie i ruszyła z przytupem. Ręce bezwiednie zacisnęły się w pięści, a
stopy boleśnie uderzały w grunt. "Powinnam coś zrobić ze swoim ciętym
językiem. I wybuchowym temperamentem. Znowu mam ochotę kogoś rozwalić". -
Pomyślała.
- Słońce, do
Yuzu w drugą stronę.- Usłyszała za sobą cichy głos Toshiro.
Strzeliła
sobie mentalnego faceplam'a. Znów się odwróciła i ruszyła, mając nadzieję, że
tym razem w dobrym kierunku. Minęła chłopaka który patrzył na nią z jakąś
drwiną w oczach. Była zbyt wściekła by się przyjrzeć dokładnie. Po chwili
usłyszała za sobą kroki.
"Po
jakie licho za mną lezie? Dopiero co mówił, że mam sobie sama radzić!".
Przyspieszyła,
żeby zgubić tego lodowego faceta. Ale nie mogła. Cały czas czuła jego
zimne spojrzenie na karku. Najwidoczniej nie miał zamiaru się odczepić.
W końcu
puściła się pełnym biegiem. Jej wrodzona gibkość i prędkość potrafiła zmylić na
boisku niejednego. Ale nie w tym przypadku. Zapomniała już, że to Toshiro był
lepszym graczem od niej. W tych kilku meczach, które razem odbyli grali do
jednej bramki nie miała szans poznać jego pełnych możliwości.
W końcu
wbiegła w jakaś wąską uliczkę i skryła się za płotem. Przywarła plecami do szorstkiej
ściany starając się uspokoić oddech.
- Chyba
ostatnio zbyt często uciekam.- Westchnęła.
- Racja.
Prawie padła
ze strachu. Koło niej stał białowłosy. Wyglądał nienagannie, podczas gdy na jej
czole gromadziły się krople potu, włosy miała rozwiane, a policzki
czerwone.
- Jak?
- Normalnie.
Podczas gdy ty biegałaś jak oszalała po okolicy, ja po prostu czekałem aż się
zmęczysz.
- Ty mał...
- Nie
zaczynaj znowu.- Posłał jej ostre spojrzenie. Zmroziło ją całkowicie. Czuła lód
nawet w palcach u stóp. Momentalnie ochłonęła. Zmęczona zjechała po ścianie i
przykucnęła oddychając ciężko.
- Jesteś
...- Chłopak nie dał jej dokończyć.
- Błagam,
nie zaczynaj! Wpierw mnie obrażasz, potem się wściekasz, a na końcu uciekasz. Gdy
coś nie idzie po twojej myśli, znów obrażasz. Co jest z tobą nie tak
dziewczyno? Wpadasz w jakąś niekończącą się pętlę błędów, licząc, że jakimś
cudem skończy się to dobrze. To nigdy nie zadziała.
Skulona
patrzyła przez siebie i wsłuchiwała się w przyspieszone bicie serca.
-
Przepraszam... Po prostu... Ostatnio wszytko jest nie tak jak powinno.
- Rozumiem.
Każdy ma taki moment w życiu, gdy nic nie idzie jak trzeba.
- Też taki
miałeś? - Zerknęła w jego stronę badającym wzrokiem. Chłopka się lekko spiął, a
na jego twarz padł jakiś cień.
- Może...? -
Odpowiedział zdawkowo.- Chodź nie ma sensu tu tak sterczeć. Twój brat wyśle całą
kompanię jeśli się nie pojawisz z siostrą na kolacji.
Podał jej rękę.
**********
- Tak się
strasznie martwiłam.- Yuzu wcinała chyba 4 porcję ciasta z truskawkami. Wcale
nie wyglądała na zmartwioną.
- Właśnie
widzę.
- Naprawdę
się martwiłam.- Bliźniaczka powtórzyła.- Skąd miałam wiedzieć, że jesteś ze
swoim chłopakiem.
- Nie
jesteśmy parą!- Krzyknęli równocześnie.
Yuzu
spojrzała na nich swoimi wielkimi brązowymi oczami. Czaiło się w nich coś na
miarę "Tak, tak ja wiem swoje".
Karin
złapała ją za rękę.
- Wybacz,
muszę ją wziąć na stronę.
Toshiro
kiwną głową. Jego źrenice zrobiły się dwa razy większe gdy spojrzał na menu.
Dziewczyny oddaliły się od niego na kilka metrów.
- Żałuj, że
nie spróbowałaś tego truskawkowego.- Jasnowłosa wskazała na stolik, z leżącym
na nim talerzem z okruszkami i resztką masy.
- Jakbyś
wszystkich nie zjadła, to bym może spróbowała.
- Powtarzam:
Martwiłam się. Co zrobić, że gdy się martwię to jem. Przez Ciebie będę gruba.-
Przymknęła oczy i złapała się za głowę.- Z resztą byłaś zajęta innymi słodkościami.
Słyszałam o wybornych lodziarniach w okolicy 10 Oddziału.
- O czym ty
teraz...?- Jej serce stanęło. Szybko spojrzała w stronę Białowłosego. Na
szczęście stał jak wcześniej i dalej wpatrywał się w menu. Najwidoczniej nie
usłyszał jej aluzji o "niezłych lodach".- Yuzu, czy mogłabyś mi
odpuścić i dać sobie spokój z takimi tekstami.
- Nie, bo
skończysz jako stara panna z 10 kotami. Ja chcę być ciocią.
- Już o tym
gadałyśmy. Pomóż Ichigo. Ja sobie poradzę. I
na tym koniec. A teraz wracamy do domu Byakuyi.
- Nie mów
tak po prostu "Byakuya" o Byakuya-sama. Miej troszkę szacunku do
niego! W końcu nas ugościł.- Karin puściła to mimo uszu i ruszyła do
ciągle zmrożonego Toshiro. Pociągnęła go za kołnierz i wyprowadziła z
kawiarenki. Nie rozumiała co takiego sprawiło, że jego nogi odmówiły
posłuszeństwa i musiała go tak mocno ciągnąć. Katem oka zauważyła napis
"Koktajl Arbuzowy Raj" i coś o "Arbuzowych galaretkach".
Pożegnała grzecznie właścicielkę i przeprosiła za potwora, jakim okazała
się jej żarłoczna siostra. Kobieta uśmiechnęła się tylko serdecznie, skłoniła i
zaprosiła ponownie.
Powrotny
spacer minął szybko i bezpiecznie. Yuzu opóźniała ich jak się dało, cięgle
wytykając, że spędzili czas ze sobą, planując kwiaty na wesele siostry i wymieniając
coraz to romantyczniejsze miejsca jakie znalazła w SS w ciągu swojego pobytu.
Karin miała
już serdecznie dość tego radosnego szczebiotania. Zwłaszcza, że już bardziej by
wolała wstąpić do Zakonu Tych Przygłupich Shinigami niż wyjść za mąż. Totalnie
nie wiedziała się w takiej roli. Zadrżała na samą myśl.
- Dobra
Yuzu! Albo skończysz natychmiast, albo moją druhną zostanie Rukia. I nie będzie
tortu z truskawkami.
Jasnowłosa
aż się zapowietrzyła.
- Nie
zrobisz mi tego!- Wydusiła.
- ZrobiMY. -
Dodał Toshiro. Chyba wyłapał podstęp, bo złapał ją za rękę. Zrobiła się
calusieńka czerwona na twarzy. Niczym włosy porucznika Byakuyi o imieniu Renji.-
Idziemy. Muszę być pewny, że dotarłaś bezpiecznie do posiadłości Kuchiki.
Karin
ruszyła ciągnięta przez niego. Po chwili dobiegła do nich zmartwiona Yuzu.
Kilka razy otwierała usta, ale przez całą drogę do końca nie odezwała się ani słowem.
W końcu
dotarli do wielkich wrót posiadłości. Yuzu uśmiechnęła się, przytuliła Toshiro,
nie przejmując się jego cichymi okrzykami sprzeciwu. Po chwili znikła w środku.
Została z
nim tylko Karin. Postanowiła się pierwsza odezwać.
- Dzięki za
wszytko. I za miecz.
- Nie ma
sprawy. Karin ja... -Zawahał się.- Znaczy MY... znajdziemy tego co ci to
zrobił. To się nigdy nie powinno stać. Obiecuje, że spotka go zasłużona kara.
Na razie nie mamy może zbyt wielu śladów, ale nasi najlepsi ludzie nad tym
pracują. Jest jeszcze Urahara.
- Na pewno
się znajdzie. W końcu popełni jakiś błąd i BANG!- Strzeliła pięścią w druga
rękę imitując uderzenie.
- W takim
wypadku pozostaje jeszcze raz podziękować. I życzyć dobrej nocy. Raczej się już
nie spotkamy. Pewnie już słyszałeś, ale jutro z rana wracamy do Świata Ludzi.- Uśmiechnęła
się.- Do domu.
- Obiło mi
się o uszy. Dobranoc... I mimo twoich słów do zobaczenia.- Kąciki jego ust lekko
podniosły się do góry.
Kiwnęła
tylko głową na pożegnanie.
Patrzyła się
na jego oddalającą się sylwetkę. W końcu znikła w ciemnościach." Żegnaj
Toshirou... Ale zaraz...?".
- Jak to "do
zobaczenia"?
~~~~~~~~~~
Straciłam całkowicie poczucie czasu i dlatego tak późno pojawił się ten rozdział. No i jest trochę krótki, w stosunku do tych normalnych. Musicie mi wybaczyć.
Ale zdążyłam w styczniu XD
No i jest trochę Toshiro. Początkowo miałam w planie, że jego rola zacznie się tak naprawdę w PRZYSZŁYM rozdziale, no ale... Wpierw muszę go napisać XD