piątek, 21 października 2016

Rozdział I- Poza kontrolą








Stała nieruchomo, wpatrując się w twarz przyjaciółki brata.
"To się nie dzieje naprawdę... To się nie dzieje... To nie prawda! Błagam, niech to będzie tylko zły sen..." Powtarzała to w myślach jak mantrę. Spojrzała na ciało leżące u jej stóp. To było jej ciało. Nie ma wątpliwości,  nie ma nadziei.
Ciało nastolatki leżało na asfalcie, martwe jak głaz. Jej oczy były otwarte, można było wyczytać  z nich grozę. Beton, tak samo jak jej zastygająca twarz- był mokry od łez. Podeszła, chcąc dać jakiś znak pocieszenia, wsparcia. Próbowała jej dotknąć, lecz dłoń Karin już nie była materialna i jej ręka przeniknęła przez nią. Potrzebowała się mocno skoncentrować, by dotknąć czyjejś duszy. Ogarnął ją lodowaty dreszcz, który rozszedł się po całym ciele. Nie czuła nic prócz pustki. I strachu.
- Karin?- Tatsuki ponowiła pytanie- To naprawdę ty?
- Ja?- jej głos drżał. Po raz kolejny próbowała dotknąć własnego, tak nierealnie matrwego ciała.- Ja?- Powiedziała już głośniej. Zaczęła machać rękami i uderzać mocno martwy organizm. Przecież takie ciosy powinna poczuć, w końcu potrafiła się bić całkiem nieźle. Uderzała rytmicznie, ale jej ręce nie potrafiły dotknąć celu. Ani nic nie czuły. Zaczęła krzyczeć, nie przerywając czynności.
"Dlaczego?! Dlaczego?! Dlaczego?! Jak ktoś mógł zrobić jej coś takiego?"
W tym momencie poczuła, ze ktoś stara się ją powstrzymać. Dotychczas nie zdawała sobie świadomości z czyjejś obecności. Zaczęła się więc rzucać, wrzeszcząc na całe gardło.
- To nic nie da, Karin! Uspokój się.- Krzyknęła starsza dziewczyna.
Nastolatka próbowała wyprowadzić cios, ale został sparowany, po czym Tatsuki błyskawicznie ją obezwładniła, powalając i przyciskając do ziemi.
- No, to tyle, jeśli chodzi o zajęcia samoobrony u mnie. Uspokój się!- Wykręciła jej ręce i przytrzymała.
Karin jeszcze przez chwilę walczyła, ale ostatecznie ustąpiła.
- Dobra, jestem spokojna.- Powiedziała wściekle, w myślach wyzywając ją od najgorszych.- Możesz mnie już puścić?- Zapytała napastliwie.
Tatsuki westchnęła głośno. Odczekała jeszcze kilka sekund, dla bezpieczeństwa, po czym podała jej dłoń i podniosła z ziemi. Obie spojrzały na ciało denatki.
Karin zaczęła wściekle otrzepywać swoje ciuchy. Dopiero teraz zauważyła, że nie jest odziana w swoje normalne ubrania, a w białą szatę. Z jej piersi zwisał srebrzysty łańcuch.
Karin po raz pierwszy widziała coś takiego. Każda martwa dusza, które dotąd dostrzegała od urodzenia, zawsze była ubrana w rzeczy w których zmarli. Za to łańcuch był stałym elementem u martwych ludzi. Wszystkich martwych ludzi...
- Co tu się stało?- Powtórzyła pytanie starsza z dziewczyn.
- Nie widać? Ktoś mnie zabił!
Karin popatrzyła na swoje martwe ciało z politowaniem i zagryzła wargi. Dopiero teraz zdała sobie sprawę co tak naprawdę się wydarzyło. Jaka była słaba i nieostrożna.
- Tylko dlaczego? Wiesz kto to był?
Pokręciła głową.
- Nie widziałam twarzy.- Zacisnęła mocno pieści- Nie podał konkretnego powodu. Coś bredził. Że jestem bardzo ważna dla jego planów. Że osoby takie jak ja są mu bardzo potrzebne. Ale żywe nie stanowiłam dla niego żadnej wartości. Więc mnie zabił. Cholera!
Próbowała z całej siły uderzyć w ścianę budynku. Wzięła zamach, lecz gdy jej ręka powinna zatrzymać się na ścianie, nie napotkała żadnego oporu. Zaskoczenie spowodowało utracenie równowagi. Jako istota niematerialna przeleciała przez ścianę i wylądowała w środku czyjegoś mieszkania. W środku niewielkiego pomieszczenia siedziało młode małżeństwo, oglądało telewizję. Obok bawił się mały berbeć, który jako jedyny zauważył "wejście smoka" ala martwa Karin. Przez chwilę nic się nie działo, po czym przerażony malec wybuchł dzikim płaczem.
Co go tak przeraziło? Na co dzień wszyscy, którzy go odwiedzali używali otworów w ścianie. Nawet mama i papa. Dorośli mówili na to drzwi. Nie spodobało mu się, że ktoś mógłby wejść do jego domu w jakiś inny sposób. Tak więc swoje oburzenie/przerażenie wyraził za pomocą wycia, które zapewne obudziło połowę Karakury.
Przerażona Nastolatka dopiero po chwili stania niczym słup soli na środku pokoju, zdała sobie sprawę, że to ona jest powodem płaczu. Rodzice dziecka zerwali się przerażeni, powstał mały chaos. Dziewczyna wycofała się jak najszybciej, tą samą drogą, którą wtargnęła. Tatsuki patrzyła na to oniemiała. Z budynku wciąż było słychać wrzaski.
- To było dziwne.
- Mi to mówisz? 20 min temu żyłam, a teraz mogę grać w tanich horrorach.
- To co robimy?
Karin założyła ręce, myśląc intensywnie. Co mogła zrobić? Zazwyczaj radziła sobie sama, ale to przerastało ją całkowicie. Co by zrobił jej brat, bo Yuzu pewnie zaczęła by płakać. Jej brwi zaczęły się marszczyć intensywnie. W tej chwili bardzo przypominała z twarzy Ichigo. "Muszę coś szybko wymyślić. Zwłoka działa na moją niekorzyść. Ten koleś może się tutaj ciągle czaić w cieniu."- Zadrżała na samą myśl o tym. Przypomniała sobie twarz ojca tuż przed jego wyjazdem. I jego słowa. Strzeliła się w czoło-" To takie oczywiste!".
- Tatsuki-san, możesz ponieść moje ciało? Musimy iść do Urahary. Może uda mu się mnie jakoś poskładać. "Chyba teraz tylko on możne mi jakoś pomóc."



**********



- Niestety, ale nie mogę Ci pomóc.- Odparł Urahara.- Jeszcze nikt nie wymyślił jak ożywić martwą osobę. Z resztą to niezgodne z zasadami. No wiesz, jak ktoś umrze to krzyżyk na drogę i w ogóle. A nawet jakbym mógł, to tego bym nie zrobił. Zwłaszcza, że dopiero niedawno znów stałem się "legalny" i odzyskałem moje dobre imię w Soul Society.
- Czyli co? Odsyłasz mnie Tam?- Karin była przerażona. "Wszystko byle nie to!".
- Oh, nie nie nie.- pokręcił głową w geście zaprzeczenia.- Spokojnie Moja Droga! To tylko jedna z dostępnych opcji. No wiesz, ta najłatwiejsza. Odesłać duszę do Świata Zmarłych i nie przejmować się jej dalszym losem. A to gdzie trafi zależny od jej dotychczasowego życia.
Ale są też inne opcje.- dodał po chwili. Jego oczy, ukryte pod kapeluszem błysnęły niebezpiecznie.- Możesz tu pozostać i włóczyć się po okolicy, strasząc małe dzieci.
- To akurat nie wchodzi w opcję.- Karin była zniesmaczona. Przypomniała się jej sytuacja z berbeciem.
- Tak, ależ oczywiście!- Kapelusznik zaczął machać swoim wachlarzem. Wyglądało to, jakby próbował odpędzić się od innych równie głupich myśli.- Coś takiego nawet nie wchodzi w rachubę, rozumiem to doskonale! Ostatnia opcja, to zrobić to samo, co Kurosaki-san. Chodziło mi o Twojego brata oczywiście, Kurosaki-san.
- Ichi-nii? Że co on niby...- Nagle jej myśli się rozjaśniły.- Nie ma innej opcji, mam rozumieć?
- W tej sytuacji nie mamy zbyt dużego pola manewru.
- To ja wolę opcję nr 2.
- Opcja nr 2 jest tylko chwilowa. Jak ten łańcuch się skruszy do końca i nie będzie Ci już zwisać z piersi, zastąpi go ogromna dziura i maska Hollowa. A wtedy to już "hulaj dusza, piekła nie ma". Przynajmniej dopóki nie ukatrupi Cię jakiś Shinigami. No wiesz, taka ich praca. No i ten twój Opiekun by się mocno zmartwił. W dzisiejszych czasach ciężko o dobrą pracę dla Boga Śmierci.
- Tja... Bardzo ładnie się spisał.- Powiedziała z ironią, wskazując na martwe ciało leżące pod ścianą pokoju.- Ciekawe co teraz porabia mój Obrońca.
- Pewnie walczy z Hollowami. Widocznie ktoś je wykorzystuje, by odciągnąć uwagę od Ciebie.
- Najwidoczniej to się tej osobie się udało.
-  Dzisiejszej nocy jest ich tutaj całe mnóstwo. Radary wariują od ilości pojawiających się w okolicy Pustych.- Ciągnął swoją wypowiedź Kapelusznik.- Normalnie wbijałyby tutaj drzwiami i oknami, ale Tessai ustawił mocną barierę wokół zakładu. Do tego on, Ururu i Jinta też walczą z nimi. Shinigami sobie sam z nimi nie poradzi, więc udzielają mu potrzebnego wsparcia... Wiesz muszę przyznać, że jesteś bardzo podobna do brata. On też emanował tak silną energią, nie dającą się kontrolować, kiedy odłączyłem jego duszę od ciała.- Zakrył twarz wachlarzem.- Ups.
- Co zrobiłeś?!
- Stare dzieje. Jego energia sprowadziła nam na głowę wiele Pustych, ale nie wywołała aż takiego chaosu.- Przerwał na chwilę.- A co do twojego brata, Kurosaki-san: To była jego decyzja i najszybszy sposób by odzyskać moce Shinigami, po zabraniu Kuchiki-san do Soul Society. A teraz Twoja kolej Karin-san. Twój brat chciał uratować przyjaciółkę, miał wybór, mógł olać sprawę i żyć jak dotąd. Ty natomiast musisz zadać sobie pytanie, czy chcesz ocalić w sobie swoje człowieczeństwo?
Zapadła chwila ciszy. W głowie Karin tłoczyło się mnóstwo sprzecznych myśli. W końcu znów odezwał się Urachara:
-Więc jaka jest Twoja decyzja? Musisz się szybko zdecydować, nim stracimy kontrolę nad sytuacją.- Wskazał na jej pierś. Kolejne oczko łańcucha pękło i spadło w dół. Gdy dotknęło podłogi, rozprysło się na wiele maleńkich części i znikło.
- Jeśli mnie odeślesz, lub zamienię się w Pustego, to tak jakby Kurosaki Karin nigdy nie istniała. A ja nie mogę na to pozwolić. Muszę żyć dla moich przyjaciół, dla Ichi-nii, dla ojca i dla Yuzu. Zwłaszcza dla Yuzu. Co jeśli ten popapraniec będzie chciał skrzywdzić i ją? Nie pozwolę!
- Tak więc...?
- Proszę Urahara-san. Pomóż mi stać się Shinigami. Tak bym mogła znaleźć tego faceta i nakopać mu w cztery litery. By wiedział, że się nie zadziera z Kurosaki!