piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział VI- Ciężkie życie bohatera


- Są już wszyscy? No to wspaniale! Tak więc zaczynamy Spotkanie Kapitanów Gotei 13!
Kapitan Kyouraku był chyba jedyną osobą na Sali, która wykazywała jakiś entuzjazm.
- Jak już pewnie zauważyliście, niedługo zakończymy odbudowę naszej stolicy. Chciałbym, by po dzisiejszym spotkaniu każdy z Kapitanów oddelegował ok. 1/5 swoich ludzi, by odpoczęli. Dajcie im kilka dni urlopu, należy im się. Niech zregenerują siły, a później każdy niech wróci do swoich stałych obowiązków sprzed wojny. Trzeba ponownie obsadzić patrole w Świecie Ludzi. Jeszcze wiele pracy przed nami. Na szczęście niedługo wszystko powinno wrócić do normy. Ci którzy aktualnie stacjonują tam, niech wymienią się z tymi po „urlopie”. To da nam szansę do nie wyeksploatowania pozostałych nam sił do walki z Hollowami. Liczę, że w ciągu 2 tygodni dostarczycie mi raporty o postępach.
Kolejną sprawą jest to, iż niedługo zakończy się szkolenie w Akademii Shinigami. Tak więc przybędzie trochę świeżej krwi do naszych oddziałów. Mam nadzieję, że te młode i piękne wstąpią do 1 Oddziału. Resztę możecie rozdzielić między siebie. Tylko nie pozabijajcie się. I tak zabiorę najlepsze… - Zachichotał z własnego dowcipu. Nagle usłyszeli trzask, a w oczach kapitana pojawiły się łzy. Przełknął je i milczał przez chwilę. Mogło mieć to związek z jego porucznikiem Nanao, która stała tuż za nim. Nanao była dosyć… zasadnicza i bezwzględna w stosunku do wybryków swojego przełożonego. Poprawiła swoje okulary, popatrzyła na Głównodowodzącego, oczekując na jego dalsze przemówienie. Zapewne już miała ułożoną gadkę o jego manierach i niestosowności jego zachowania do chwili.
- Tak więc, niedługo ilość naszych podwładnych zwiększy się. Pamiętajcie, by przyjąć ich i nie straszyć od samego początku. Zwłaszcza prośba do kapitana Mayuri’ego: Proszę, nie przeprowadzaj na nich eksperymentów już w pierwszym dniu ich służby.
- To niewybaczalne!!!! Chciałem przetestować nowe urządzenie! Miałem tak genialne plany na ta okazję!  Teraz będę musiał znów użyć Nemu! Nemu dlaczego do tego dopuściłaś!- Odwrócił się do młodej dziewczyny stojącej za nim. Spuściła oczy i potulnie czekała, aż skończy wrzeszczeć.
Reszta spotkania była już zwyczajna. Oprócz paru dramatów „by Mayuri” i jego problemów z brakiem królików doświadczalnych, czy też niemożliwością powiększenia budynku Instytutu Badawczego, wszystko było normalnie. Wychodząc z sali zauważył, że Toshiro oddala się szybkim krokiem. Nie mógł dopuścić, by ten mu teraz zwiał. Nie chciało mu się go potem szukać.
- Toshiro! Czekaj!
To było jak strzał z bicza. Białowłosy odwrócił się wściekły.
- Ile razy mam Ci powtarzać, że jestem dla Ciebie Kapitanem Hitsugaya! Żaden Toshiro! Rozumiesz Kurosaki?!
- To twoje imię. Dlaczego mam go nie używać? Z resztą jesteś młodszy ode mnie, więc mogę Cię nazywać jak chcę.
- Wierz mi, jestem dużo od Ciebie starszy.
- Tere fere. Pogadamy o tym jak będziesz mi patrzył w oczy. Na razie muszę się schylać, żeby Cię usłyszeć.
„To chyba nie był najlepszy pomysł”- pomyślał ułamek sekundy później, kiedy jego brwi pokrył szron. Hitsugaya wyglądał, jakby chciał go zamordować. Niestety przeszkodzono mu.
- Tutaj jesteś Shiro-chan!- Zza zakrętu wyszła Hinamori Momo wraz z Matsumoto. Obie panie porucznik uśmiechały się do siebie. Temperatura zmieniła się diametralnie. Nagle stało się przyjemnie ciepło.
„Znam twój słaby punkt, Toshiro.”- pomyślał Ichigo z satysfakcją.
Porucznik Hinamori znał każdy. Należąca do 5 Oddziału młoda shinigami słynęła z miłego uśmiechu, optymizmu i lojalności. Taa… Lojalność to jej bardzo mocna cecha, jednak nie wyszła nikomu na zdrowie. Zdrada jej ideału, Kapitana Aizena mocno odbiła się na jej psychice. Była gotowa wykonać dla niego każde polecenie, nawet jeśli kłóciłoby się z jej światopoglądem. Wychodziła z założenie, że Kapitan Aizen nigdy się nie myli. Również rany, które jej zadał, spowodowały, iż musiała spędzić wiele czasu w szpitalu. Do dziś nie jest sobą, mam momenty gdy wpada w melancholię i trudno ją z tego wybudzić. Jednak stara się wrócić do dawnego porządku. Pomaga jej w tym Kapitan Hirako oraz, oczywiście, Kapitan Hitsugaya, z którym zna się od czasów dzieciństwa.
- W każdym bądź razie mam tutaj te dokumenty, o które prosiłeś, TOSHIRO. Wszystko jest uzupełnione, więc jedyne, co Ci z nimi zostało, to odłożyć je na miejsce.
Toshiro posłał mu mordercze, lodowate spojrzenie turkusowych oczu i ciężko westchnął. Wziął plik z jego ręki i ruszył w kierunku swojej porucznik. Ta momentalnie zniknęła z pola widzenia. Hinamori zachichotała. Toshiro wzruszył ramionami i zaczął iść w kierunku, do którego zmierzał przedtem, zanim zawołał go Ichigo. Nagle przystanął.
- Idziesz Momo?
Ichigo popatrzył się jak oddalali się razem. Gdy już znikli koło niego stanęli Renji i Rukia. Najwidoczniej przyglądali się całej sytuacji z bezpiecznej odległości.
- Szkoda, że Ci nie przywalił. Chciałbym zobaczyć, jak walczysz z Kapitanem Hitsugayą. Idiota vs. Młody Geniusz. To dopiero byłaby walka!
- Żartujesz Renji, prawda? – Rukia była zszokowana- Ichigo, idioto, nie pozwalaj tak sobie. Może i jesteś super silny i w ogóle, ale staniesz się lodowym posągiem nim w ogóle sięgniesz po miecz!


*******************


Nastał wieczór. Młody Kapitan wyszedł ze swojego gabinetu. Po raz pierwszy odkąd objął to stanowisko, skończył uzupełniać wszystkie dokumenty. Żmudna, aczkolwiek potrzebna „przyjemność”. Przystanął przed budynkiem i rozejrzał się.
„Gdzie by tu pójść? Nie mam ochoty jeszcze się kłaść spać. Robota skończona. Jutro mam odwołać część moich ludzi z remontów na ”wakacje”.  Że też sam się na coś takiego nie mogę wybrać. -Zmarszczył mocno brwi. -Co dzisiaj jest? Sobota czy niedziela? Jak niedziela, to powinien dzisiaj przyjść Hiroshi z informacjami, co się w domu dzieje.”
Ruszył szybkim krokiem w stronę tylko sobie znaną. Zaczął biec, by w pewnym momencie po prostu zniknąć. Zatrzymał się przy bramie do Świata Ludzi. Czekał na swojego podwładnego i jego raport.
Gdy dowiedział się, zaraz po wygranej wojnie z Quincy, że jego moc jest za duża, by mógł normalnie żyć ze swoją rodziną, był wściekły. Zaproponowano mu miejsce kapitana 8 Oddziału i zamieszkanie w Seiretei. Niestety nie mógł już wrócić na stałe do swojego życia. Wrócił tylko na chwilę, napisał egzaminy końcowe, zdał i wysłał zgłoszenie na uczelnię. Miał świetne wyniki więc go przyjęto od razu. Lecz nigdy na uczelnie nie dojechał. W oficjalnej wersji figuruje jako student w Tokio, ale jest zbyt zapracowany by wrócić do domu. Po studiach pewnie „wyleci za granicę” i słuch po nim zaginie. A może zginie w jakieś katastrofie. Albo umrze ratując jakieś dziecko przed śmiercią? To zależy od Urahary. Wolał nie wiedzieć, co ten wymyśli. W każdym bądź razie, nie mógł wrócić. Będąc ten krótki czas w domu, te ostatnie dni umierał- dosłownie umierał na oczach rodziny. Nie potrafił sobie wyobrazić życia „po drugiej stronie”. Bez szalonego ojca, wspaniałej Yuzu i silnej Karin, przyjaciół w szkole, tych chwil spędzonych razem na dachu budynku, bez ciągłych walk z Hollowami. Był wściekły, a zarazem bezsilny. Zauważył  jak jego obecność wpływała na siostry. Yuzu, która zawsze widziała tylko jakieś zamazane kształty duchów- i to nie zawsze- nagle zaczęła widzieć je dokładnie, zupełnie jak zwykłych ludzi. Nigdy nie dowiedział się, jak reagowała na jego reiatsu Karin- była zbyt skryta i wściekła na niego, że odchodził. Odszedł. Zniknął z ich życia.
Prawie…
Postawił jednak kilka warunków:
- będzie widywał się z rodziną
- dziewczynki co prawda będą pod opieką ojca i częściowo Urahary, ale i tak wysyła swoich ludzi, by je pilnowali i zdawali mu raporty
- nie będzie nosił RÓŻU na swoim HAORI (Haori kapitana 8 oddziału było wewnątrz różowe)
Wszystkie warunki były skrupulatnie wypełniane. Ostatni może i był trochę egoistyczny, ale nie miał zamiaru nosić tego koloru. Ostatecznie uszyto dwa nowe haori- To Ukitake zgodził się zamienić swoją piękną czerwień na róż.
„W końcu jesteś naszym bohaterem Kurosaki Ichigo”- powiedział.
Nie musiał przechodzić egzaminu, czy się nadaje. Każdy shinigami wie o jego potędze i tym, że posiada Bankai. No i w momencie spotkania, na którym omawiano tą sprawę wszyscy kapitanowie jednogłośnie oświadczyli, że Ichigo zasługuje na to miejsce. Tak więc w nowym haori, z numerem 8 Oddziału na plecach,  przyjął posadę kapitana. W jego oddziale, który po wojnie liczył zaledwie czterdzieści parę osób, panował dosyć duży nieporządek. Po odejściu Kapitana Kyōraku i jego niesamowitej porucznik, oddział przestał pilnować swoich obowiązków. Ichigo miał wiele pracy. Niestety był sam. Brak własnego porucznika, a nawet 3 i 4 oficera dawał się we znaki. Powoli przyzwyczajał się jednak do tej roli. Wiedział jednak, żeby Oddział odzyskał dawną świetność musi wyznaczyć nowych oficerów. Proponowany mu paru kandydatów na wice-kapitana, jednak żaden nie przypadł mu do gustu. Wolał sam zająć się wszystkim. Oddał się całkowicie pracy, a dzięki temu nie martwił się o siostry i zwariowanego ojca, nie odczuwał też tak silnie tęsknoty, która jednak dawała sobie znać podczas samotnych wieczorów.
Stał na wzgórzu przy bramie do Świata Ludzi. Słońce już prawie zaszło za horyzontem.  Dookoła otaczało go Seireitei, które powoli ogarniała nocna cisza. W oknach budynków paliły się światła. Z odległego Budynku Instytutu Badawczego dochodziły stłumione odgłosy wybuchów. Mayuri rozpoczął nową serię „badań”. Niektórzy nigdy się nie zmienią. Może to i dobrze? Z Mayurim można było być pewnym tylko jednej rzeczy: Przy nim wszystko jest jednym wielkim znakiem zapytania.
Słońce zaszło całkowicie. Robiło się coraz chłodniej. Gwiazdy niepewnie migotały nad głową rudowłosego kapitana. Zaczął przechadzać się, chcąc rozruszać skostniałe kończyny.
„Gdzie ten facet się podziewa? Powinien już dawno tu być!”
W tym momencie brama się otworzyła. Wyleciał z niej czarny motyl, a za nim wybiegł spocony mężczyzna. Dyszał ciężko. Złapał się za serce i usiadł.
- Wybacz Kurosaki Taichou za spóźnienie. Twoja siostra jest niemożliwa. Grała w to coś, co się kopie piłkę do takich dużych drzwi z siatką. I chyba się kapnęła, że ją obserwuję bo zaczęła się drzeć i atakować mnie tą piłką. A kopa ma niezłego!- podkasał rękaw i pokazał ogromnego siniaka na ramieniu- Jak oberwałem, usunąłem się na chwilę z pola rażenia, ale gdy już wróciłem do zadania, jej nie było. Ileś godzin uciekała przede mną. Nie miałem czasu skończyć raportu!- zakończył z wyrzutem wymachując kartką w połowie zapisaną drobnym druczkiem.
- Nie musisz wszystkiego zapisywać. Ani tym bardzie być stalkerem moich sióstr. Chodzi o to, by zawsze był ktoś w pobliżu, kto może je chronić przed atakiem. Wydarzyło się coś niepokojącego?
- Były dwa Hollowy, ale rozprawiono się z nimi nim znalazły się w pobliżu kogoś z twojej rodziny. Pan Kurosaki kazał przekazać, żeby się kapitan nie martwił, bo, jak on to ujął: Może i jest starym prykiem, ale wciąż czuje się silny i nie pozwoli, by ktoś skrzywdził jego małe cukiereczki. Jak mniemam mówiąc „cukiereczki” miał na myśli siostry kapitana. Dziwne określenie. Kto nazywa tak swoje dzieci?
- U mojego ojca to normalne. Coś jeszcze?
- Tak dziewczynki pisały jakieś egzaminy. Chyba na koniec szkoły. Z tego co mówiły, poszło im dobrze. Ta w jasnych włosach- Yuzu- zmieniła fryzurę. Skróciła włosy do ramion, ale dalej nosi spinki z truskawkami. A i próbowało ją poderwać paru chłopaków, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. W każdym bądź razie nie stanowią oni żadnego zagrożenia. Zwłaszcza gdy w pobliżu jest ta druga. Mówię kapitanowi, bardziej niemiłej osoby nie spotkałem. Lata ciągle w kółko: szkoła-boisko-dojo-dom. Gra w jakieś gry, ogląda filmy. I jest jakaś taka naburmuszona, wściekła jak osa. Niczym wulkan tuż przed erupcją!
- Zaraz, zaraz jakie dojo? Karin uczy się walczyć! Od kiedy?
- Pierwszą lekcję miała równe dwa tygodnie temu. O godz. 17.00-19.30. Nie wiem dlaczego się zapisała. Chyba dlatego, że pracuje tam Pańska znajoma ze szkoły śmiertelników. Jak jej tam…- Wyciągnął jakąś księgę zza pazuchy i przewertował strony- Mam! Arisawa Tatsuki! Silna kobieta. Daje tej małej niezły wycisk. Proszę się nie obrazić, ale mam nadzieję, że utemperuje ją trochę. Choć ociupinkę.
- Nie pozwalaj sobie na wiele.
- Wybacz kapitanie!
- Więc…?- Zapytał
- Tak kapitanie?
- Masz coś jeszcze do powiedzenia?
- Nie to chyba wszystko jak na razie. Pańskie siostry są bezpieczne. Wszystko w najlepszym porządku. Nic się nie zmieniło od ostatniego raportu… A jeszcze jedno. Pańska siostra, Karin, była ostatnio u Pana Urahary. Siedziała tam dosyć długo.
- I to wszystko? – Mężczyzna skinął głową.
- Dziękuję. Możesz odpocząć. Z resztą- machnął ręką- Masz kilka dni wolnego. Na ten czas zastąpi Cię Tara Keiko.
-Tak jest Kapitanie! Życzę miłego wieczoru!
Mężczyzna odszedł szybkim krokiem. Ichigo przejechał dłonią po włosach. Ten koleś… Trochę mu przypominał Toshiro. Choć może był bardziej pedantyczny. Gdyby Ichigo nie wyznaczył mu pewnych granic w obserwacji jego sióstr, koleś spędzałby noce w ich pokoju starając się pochwycić nawet ich sny. W końcu ma je chronić, a niech jakiś Hollow im się przyśni? Uśmiechnął się sam do siebie. Z pewnością ten koleś był irytujący, za bardzo przykładał się do swoich zadań. Nie dziwne, że Karin nie wytrzymała. A ona naprawdę potrafi dopiec- nawet Hollowom.
„ Ale dlaczego, u diabła, zaczęła trenować w dojo?- Złapał się za głowę i przejechał dłonią po przydługich włosach.- Aż tak ją ten typek denerwuje? Nie, nie wierzę. Jeśli chodzi o shinigami, to ma ona na nich swoje sposoby. W końcu ten facet jest już jej 4 opiekunem. Poprzednich wykończyła. Wracali po dwóch tygodniach i prosili inną o pracę- nawet w kopalni- byleby się od niej uwolnić. Była bardzo żywiołowa i-jak na człowieka- szybka i silna. Do tego dochodziła pomysłowość. Wodziła ich za nos i nieświadomie tańczyli jak zagrała. Ten wytrzymuje już 3 miesiące i daje radę. Zaczynam go podziwiać.
Ale ta jej niespodziewana wycieczka do Urahary? Już kiedyś tam chodziła. Ale odkąd odszedł unikała miejsc związanych z shinigami. Więc co ona tam robiła? A może po prostu odwiedziła Ururu i Jintę. Przecież się przyjaźnią. Oprócz nich nie ma w Karakurze nikogo z podobnymi  zdolnościami.
Z resztą ufam Uraharze. Nie zrobiłby niczego, co mogłoby jej zagrozić. Może ma jakiś problem ze swoimi mocami i nie ma kogo o pomoc poprosić. Albo po prostu chciała się wygadać, bo ma problem z chłopakiem.”
Uśmiechnął się pod nosem. Słowa typu: „Karin” i „chłopak” całkowicie się wykreślają.  Karin nigdy się nie zwierza. Nawet Yuzu. Jest zbyt uparta, zupełnie jak jej starszy brat.
„Wszystkie swoje problemy sama rozwiązuje. Proszenie o pomoc uznaje za słabość. Karin jest silna. Jak każdy w rodzinie Kurosaki.”
Młody kapitan udał się w kierunku swoich baraków.




***
IMIĘ I NAZWISKO: ICHIGO KUROSAKI
WIEK: 18 LAT
KOLOR WŁOSÓW: POMARAŃCZOWE
KOLOR OCZU: BRĄZOWE
ZAWÓD: KAPITAN 8 ODDZIAŁU GOTEI 13