Wycieczka Yuzu do
Soul Sociaty była dla niej wspaniałym wydarzeniem. Ten świat tak bardzo ją intrygował,
wiec chłonęła wszystko co ją otaczało. Od
kiedy w końcu szczęśliwie przekroczyła bramy- a
raczej przekroczył niosący ją w swoich ramionach shinigami, ponieważ sama nie
dałaby rady uciec przed ..... Akurat tej części wycieczki wolała jednak nie
pamiętać.
"Brr,
te brzydkie, oślizgłe robaki..."
Jej opiekun postawił ją na ziemi i
rzekł:
- Witamy w
Społeczności Dusz, Kurosaki-san.
- Dziękuję,
Goro-san.
Otworzyła szeroko oczy i zaczęła się
rozglądać. Promienie ciepłego słońca, błękit nieba, w oddali ujrzała nawet chmurkę
w kształcie ślicznego króliczka. Każdy budynek był ciekawy, każda napotkana
tutaj osoba była w jej wyobrażeniu była piękna. Budynki, wyglądały niczym
najstarsze budowle w Karakurze. Bił od nich jakiś urok.
Po chwili
obok niej pojawił się Pan Masao, niosący jej plecak z niezbędnościami. Lekko sapał.
Yuzu nie rozumiała, czemu bliźniaczka tak za nim nie przepadała. Był młodym
ambitnym mężczyzną, bardzo skupionym na swojej pracy. Trochę jej tym imponował.
Do tego odkąd tuż przed wyruszeniem miała bliższą możliwość na rozmowę z nim,
odniosła wrażenia, że bardzo szanuje jej starszego brata. Bardzo ją to cieszyło
-
Kurosaki-san, został nam jeszcze kawałek drogi. Może pozwoli Panienka, by
zanieść ją na miejsce spotkania. W ten sposób szybko pokonamy dzielący nas
dystans z Panienki bratem, szacownym Kapitanem Kurosaki. Goro na pewno z
radością ją tam zabierze.
- Och proszę
czy moglibyśmy pójść normalnym tempem?- Jej brązowe oczy spojrzały błagalnie w
jego stronę.- Tu jest tak pięknie!- Okręciła się wokół siebie z rozłożonymi
rękami i odbiegła radośnie piszcząc.
- Panienko!
- Mów mi po
prostu Yuzu!- Odkrzyknęła przez ramię oddalając się coraz bardziej.
Wciąż nie mogła się nadziwić temu
miejscu. Miasto było ogromne, a górowała nad nim Wzgórze Sokyoku. Obok znajdowała się
Senzaikyu, czyli Wieża Żalu. W owej wieży trzymano osoby, które popełniły
straszne zbrodnie, a na wzgórzu dokonywano egzekucji. Kilka lat temu Sokyoku zostało zniszczone, gdy jej Nii-san
ratował Kuchiki Rukię. Na szczęście w ostatnich latach nie musieli nikogo
skazywać na śmierć, choć owszem, mimo wszelkim staraniom dochodziło do
przestępstw i kilka cel wieży nie stało pustych. Masao bardzo cierpliwie
odpowiadał na jej ciągłe pytania.
Była tak zaaferowana tym wszystkim,
że prawie nie pamiętała o metalowych bransoletach na nadgarstkach, które lekko
ją uciskały. Stanowiły one ochronę jej osoby przed całą ilością reishi
zgromadzona w świecie duchów.
W końcu dotarli do celu. Przed nią
znajdowała się kwatery główna Oddziału 8, gdzie jej starszy brat sprawował
swoje rządy.
Budynek do którego zmierzali
wyglądał tak samo jak pozostałe w tej dzielnicy. Jednakże dużo większy i miał wielką liczbę 8 namalowaną nad głównym wejściem.
Gdy już
znalazła się w środku poczuła niepokój.
"A może Nii-san mnie nie pozna?
Albo każe wracać do domu?"- zamartwiała się.
Ale
wszystkie jej wątpliwości zostały rozwiane gdy zobaczyła pomarańczową czuprynę
i ciepłe spojrzenie jego brązowych oczu.
- Ichigo!!!
Wyrwała się z szeregu i wpadła mu w ramiona. Oczywiście, że się popłakała, w końcu
po tak długiej rozłące tylko tyle mogła zrobić.
- Już, już,
spokojnie Yuzu.- Chłopak czule głaskał ją po jasnych włosach. Jego oczy były
dziwnie wilgotne.- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś. Czuje się prawie
jak w domu.
Jego delikatny uśmiech zawierał w
sobie zarówno radość, jak i duża tęsknotę. " Czyli nie zapomniał o
nas"- Ucieszyła się jeszcze bardziej.
Jej oczy
znowu zapełniły się łzami i cały obraz się zamazał. Wtuliła się w niego jeszcze
mocniej, i trwała by tak do końca dnia, gdyby nie ciche prychniecie stojącej
niedaleko Rukii.
- Mógłbyś
przedstawić reszcie swoją siostrę, a nie olałeś wszystkich dla swojej własnej,
egoistycznej przyjemności. Pamiętaj, że przybyli tutaj, by przywitać członka Twojej
rodziny. Trochę szacunku!- zakończyła, tupiąc nogą.
- Wybacz
Rukia. Jakby mnie też tyle nie było, to sama chciałabyś mieć mnie tylko dla
siebie i...- Spalił buraka. Znajdujący się w pomieszczeniu Kapitan Byakuya
popatrzył na niego ze wstrętem. Bogu dzięki, że nie było tutaj Renji'ego.- Wiec
tego.... Znaczy... Yuzu...- Popatrzył na siostrę.- To moja młodsza siostra,
Kurosaki Yuzu.- Dziewczyna stanęła twarzą do zebranych i ukłoniła się
grzecznie.- Mam nadzieję, że zaprzyjaźnicie się z nią, bo ona na pewno będzie
chciała zaprzyjaźnić się z wami.- Popatrzył na zgromadzonych. Rukia dalej cała
czerwona stała koło swojego starszego brata, który na szczęście zdążył już
przybrać maskę obojętności godnej szlachcica z jego tytułem. Po drugiej stronie
stal Yumichika- oficer 4 rangi z 11 oddziału. Początkowo
to jego kapitan miał się wybrać na to spotkanie. Zrezygnował gdy dowiedział
sie, że młoda Kurosaki nie posiada żadnej mocy i raczej nie będzie wałczyć. W
odwecie wyzwał więc do walki Ikkaku, który miał mu tutaj towarzyszyć.
Ostatecznie Ikkaku
trafił na intensywną terapię, a Kapitan znudzony gdzieś zniknął. Koniec końców
to Yumichika musiał się wybrać- rozkazy z góry, od młodej porucznik. Równie
dobrze mogłoby go tutaj nie być. Całe jego zainteresowanie skupiło się na doglądaniu
swojego odbicia w lusterku wiszącym na ścianie.
- Kurosaki
Yuzu. Witam Cię tutaj jako głowa szlachetnego rodu Kuchiki, lecz także jestem
tu, by przywitać Cię w imieniu całego Gotei 13. Mamy nadzieję, że czas tutaj
spędzony, będzie dla Ciebie wspaniałym przeżyciem.
- I że twój
brat w końcu weźmie się do roboty, bo cały czas zrzędzi i czasami nie da się z
nim wytrzymać... Przydała by mu się jakaś kobieta, bo samemu to mu chyba trochę
nudnawo i tęskni. Zabawił by się czasem chłopak.- dodał kobiecy głos.
Oczywiście
Matsumoto wbiła, mając nadzieję na zdobycie jakiś ciekawych tematów do plotek
przy sake. No i liczyła na jakiś mały skandal. Najlepiej z udziałem jej własnego
Kapitana, który znał jedną z sióstr Kurosaki. Jakże srogo się zawiodła, kiedy
okazało się, przybyła Yuzu, a nie jej czarnowłosa bliźniaczka. Yuzu była za
grzeczna, by spowodować jakiekolwiek zawirowania w nudnawym ostatnio życiu
Społeczności Dusz.
- Bardzo
dziękuję za przyjęcie mnie. Jestem bardzo szczęśliwa. To takie piękne miejsce.
I co najważniejsze będę mogła spędzić ten czas z braciszkiem Ichigo.- chwyciła
go za rękę. Była cała w skowronkach.
- To może
już zakończymy te oficjale? Pokazać Ci gdzie będziesz spała?
- Kapitanie
Kurosaki, w takim wypadku udajemy się do mojej posiadłości.
- Hę? O co Ci
chodzi, Byakuya?
- Dla Ciebie
Kapitanie Kuchiki. Twoja siostra będzie zajmować Pokój Wiosenny we wschodnim
skrzydle mojej posiadłości.
- Ale po co?
Będzie spać u mnie. Wszystko przygotowane. A gdzie twoje rzeczy?
Yuzu tylko
popatrzyła dookoła siebie zmieszana.
- Chyba miał
je Masao. Ale nie wiem gdzie jest teraz.
- Rzeczy
Panienki Kurosaki są już w mojej posiadłości i tam na nią czekają.- Odezwał się
kapitan Szóstki.- Kapitanie Kurosaki, to nie przystoi, by młoda dama spała w
baraku oddziałów Gotei 13. Zwłaszcza z jednym pokoju z mężczyzną. Nawet jeśli
jest to jej rodzony brat. W mojej posiadłości będzie miała zapewnione wszelkie dogodności
i opiekę.
- Ej! Czekaj
no, Byakuya! Czy ty do cholery próbujesz mi podprowadzić siostrę?
- Choć Yuzu
będzie super! - Złapała ją za dłoń Rukia i pociągała.- Nadużywałam waszej
gościny jak byłam w świecie ludzi, pora spłacić ten dług.
- Ha! Czyli
to twoja sprawka!- rzucił oskarżycielsko w jej stronę Ichigo. - Nie wyrażam na
to żadnej zgody!
- Ty tu nie
masz już nic do gadania.- Odparł spokojnie Kuchiki, wychodząc za siostrą z
pomieszczenia, a za nim ruszył Yumichika, posyłając tylko znudzone spojrzenie
rudowłosemu -Sorka, ale wracam do siebie.- Odezwał się w drzwiach.
Ichigo
został sam. No niezupełnie. Pozostała jeszcze Matsumoto, z wypiekami na twarzy.
Oj,
jutrzejsze wydanie Tygodnika Shinigami będzie miało rekordowy dochód.
**********
Wściekły Ichigo siedział w dużym salonie przy filiżance ciepłej i jakże
doskonalej herbatki. Byakuya zmył się zaraz po odeskortowaniu [czyt. uprowadzeniu]
jego siostry do swojej posiadłości.
Obok niego siedziała rozćwierkotana Yuzu prowadząc ożywioną konwersacje z
Rukią. Gadały o każdej możliwej babskiej bzdurze na jaką mogły wpaść w tej
chwili. O nowej szkole Yuzu, czyli liceum, do którego Shinigami też przez jakiś czas uczęszczała, o
mundurkach, za którymi Rukia bardzo tęskniła, mimo, iż kochała swoje szaty
shinigami, o oczekiwaniach młodszej z dziewczyn co do nauki, a nawet- ku
przerażeniu starszego brata- o chłopakach.
- Karin cały czas gada, że połowa szkoły na mnie leci. A to nieprawda. Ona
sama nie zauważyła, że chyba połowa naszych znajomych chodzi kibicować na
mecze, niekoniecznie dla samego sportu.
- Wiesz przecież, że twoja siostra jest tak zakochana w piłce, że nie
patrzy na nic innego. Ale przejdzie jej.- Rukia była jakoś mocno zaangażowana w
tą rozmowę. Chyba nie miała za wiele okazji, na dawanie jakichkolwiek porad w
sprawach chłopaków.
- Jej przyszły facet będzie musiał mieć piłkę zamiast głowy.- zmartwiła się
Yuzu. Zawsze chciała mieć jakiegoś miłego szwagra w przyszłości. Trudny
charakter siostry niestety nie obiecywał za wiele.
- Bez przesady. Na pewno pozna kogoś fajnego. I ty też. Byle...- Tu
Rukia ściszyła głos, a jej twarz
wyglądała jak u złośliwego chochlika.- Byle nie był taki jak Wasz starszy brat.
- Ja tu jestem i wszystko słyszę.- Trzymana przez Ichigo filiżanka herbaty
mało nie pękła w jego dłoni. Żyłka na czole zaczęła niebezpiecznie pulsować. -
Yuzu, obie z Karin jesteście za młode na chłopaków. Wybij ich sobie z głowy na
co najmniej...
- Jasne Kapitanie! Dopij herbatki!- Zawołała Rukia i wlała mu do gardła cały
dzbanek, przy okazji zalewając jego szaty.- Nie słuchaj starego pyrka.- Klepała
go mocno w plecy, bo troszkę się nią zakrztusił. Wykonała tą czynność więcej
razy niż było trzeba, ale za to z jaką satysfakcją.- Dali mu haori i wydaje
się, że zjadł wszystkie rozumy. Za parę lat to odszczeka, jak zostanie starym
kawalerem, bo żadna go nie zechce.
-Nii-san proszę Cię bardzo nie rób mi tego! Chciałabym zostać kiedyś
ciocią. A dobrze wiesz, z Karin to ciężka sprawa, więc tylko Ty mi pozostajesz!
Ichigo był cały czerwony na twarzy. Czuł, że jego autorytet jako starszego
brata został zachwiany przez Rukię. Do tego został przez nią całkowicie olany-
Dosłownie!
Wściekły nie wiedział jaką zastosować ripostę. Ale w końcu wpadł na głupi
pomysł.
- A jak sobie znajdę dziewczynę?- Zrobił się trochę czerwieńszy na twarzy.
- Proszę...-Rukia zaczęła się tragicznie śmiać.- Dobra... Odszczekam
wszystko! I jeszcze powiem jej, że jesteś idealnym chłopakiem. Co ty na to?
- I będę mieć wolny dostęp do Waszego archiwum. Jest kilka rzeczy, które
chciałbym sprawdzić.
- Chyba żarty sobie robisz?
- Tchórzysz?
- Jak ty przegrasz, będziesz mi usługiwać przez tydzień. I przyznasz, że
jestem najbardziej uzdolnioną rysowniczką na świecie.
- Przeginasz...- Zaczął tarmosić włosy.- Cholera... Bez ryzyka nic się nie
zyska. Zgoda.- Podał jej rękę. Ujęła ją mocno i trzymali się tak przez chwilę,
patrząc na siebie. W końcu on chrząknął i popatrzył na Yuzu.
- Mogłabyś przeciąć? Ręka mnie już boli.
- A tak jasne.- Wykonała ruch i w końcu puścili swoje dłonie.
- Dobra to ja się już zbieram. Sorki siostra, ale Cię teraz nie wyściskam.-
Wskazał na mokre ubrania.
Yuzu dalej była jakaś nieobecna.
- Chcesz coś na zmianę?
Chłopak pokręcił głową. Znając Rukię wcisnęłaby mu jakieś kolorowe lub za
małe kimono, a jego mokre ciuchy wywaliłaby przez okno. Wolał nie ryzykować.
Ichigo podniósł się i ruszył do wyjścia. Czekał go jeszcze kawałek drogi do
swojego mieszkania, a wolałby, żeby nikt go nie zauważył. Nie w herbacianej
wersji. Dochodząc do wyjścia z pokoju, przez głowę przeszła mu jeszcze szybka
myśl. Przystanął w drzwiach i odwrócił się.
- Ile mam czasu?
- Powiedzmy...- Ciemnowłosa zamyśliła się na chwilę.- 2 miesiące? Tak, 2
miesiące.- dodała zdecydowana.
- To za mało czasu.
- Oj no nie przesadzaj! Twój urok osobisty na pewno powali je wszystkie.
D-o-s-ł-o-w-n-i-e!- Przeliterowała.
- Mogłem jednak nie pytać.
I wyszedł.
W pokoju przez kilka chwil panowała absolutna cisza. Młodsza dziewczyna
pogrążona w myślach dopijała spokojnie herbatę. Starsza w myślach już opracowywała
plan rzeczy, jakie Ichigo wykona, gdy już przegra zakład.
W końcu jednak dała sobie z tym spokój.
- Yuzu, chcesz pójść na kąpiel.
Ta tylko w odpowiedzi kiwnęła delikatnie głową. Była czymś strasznie
pochłonięta, ale Rukia nie zważała na to, czy ta ją zrozumiała.- No to pójdę
powiadomić Saoko. Zaraz wracam.
Yuzu siedziała dalej cichutko. Pogrążona w myślach, przebiegła nimi dystans
kilku galaktyk. Rukia wciąż nie wracała, więc nic nie zakłócało jej spokoju. W
końcu jednak, na jej twarzy rozkwitł szeroki uśmiech.
- Do Nii-san najlepiej by pasowała Rukia.- Stwierdziła w końcu.
**********
Kilkanaście dni później leżała sobie spokojnie na podłodze w posiadłości
Kuchiki, czytając najnowsze wydanie "Głosu Seireitei". Przy wielkim
stole siedział Ichigo i uzupełniał jakieś papiery. Zostało mu już niewiele
pracy, a później miał udać się z Yuzu na wcześniej zaplanowaną przez siebie
wycieczkę. Miał złe przeczucia, do tego
ostatnio zgłoszono jakieś nieścisłości w wymianach między Shinigami, którzy
stacjonowali w świecie ludzi.
Do tego jeszcze niedawno naruszono granice Seireitei. Co jakiś czas nerwowo zerkał na młodszą siostrę.
Do pokoju wbiegł jeden z jego podwładnych, szybko się ukłonił i rzekł:
- Kapitanie pilne zebranie! Wszyscy Kapitanowie i Porucznicy mają się wstawić
w siedzibie 1 Oddziału.
- Czego ono ma dotyczyć?
- Niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć. To ściśle tajna informacja.
Kazano mi tylko przekazać, że to bardzo pilne. Wszechkapitan wszystko Panu
wyjaśni na miejscu.
- Rozumiem.- Wstał od stołu i podszedł do Yuzu. Położył jej dłoń na głowie i potarmosił włosy.- Zostań, tutaj nic Ci nie
grozi. Ale proszę nie opuszczaj posiadłości, dobrze?
Skinęła głową. Trochę zmartwiło ją to nagłe wezwanie.
- Czy coś nam grozi?
- Oby nie.- Uśmiechnął się.- Ale ze mną jesteś całkowicie bezpieczna.
Enjoji?
- Tak Kapitanie?
- Przypilnuj jej. W razie niebezpieczeństwa ochroń. Z resztą znasz
procedury.
- Oczywiście.
- To ja idę. Bądź grzeczna, Yuzu.
- Będę tutaj na Ciebie czekać. Wracaj szybko!
Używając Shunpo szybko przemieścił się do terenów zajętych przez 1 Oddział.
Miał naprawdę złe przeczucia.