Wiedziała, że nie powinna wczoraj tak skoczyć
na Yuzu. Ale nie potrafiła już, nie była w stanie zachować spokoju. Ostatnio po
raz pierwszy porozmawiały z siostrą naprawdę szczerze, jednak wczorajsze wydarzenie
spowodowały kolejny rozłam. Mimo, że chciała zrobić przykrość Yuzu (co jej się
udało), zdawała sobie sprawę, że tak naprawdę bardziej karze siebie, niż ją.
Ale nie potrafiła już zachowywać się normalnie. Nie, kiedy padało imię ich
brata.
„Głupia!-
Pomyślała- Przecież dopiero co się pogodziłyśmy. I znowu wszystko zepsułam.”
- Głupia, Głupia Idiotko! Co ty sobie myślisz?!
-Krzyknęła w stronę lustra.
Zatkała
usta dłonią. Wstrzymała oddech. Czekała…
Zerknęła na zegar. Było już grubo po 3 w nocy.
Niedługo zacznie świtać. Zwlekła się z łóżka i ostrożnie podeszła do okna. Na
dachu, po drugiej stronie ulicy zauważyła siedzącego Shinigami, z mieczem na
kolanach.
„Pewnie medytuje… albo śpi podczas służby”- Pomyślała
z ironią. Rozejrzała się po ulicy. Latarnie oświetlały szarą drogę, po której
szedł jakiś czarny kot. Złote oczy błyszczały. Karin przyjrzała się mu. „Wygląda znajomo… Te oczy! Niemożliwe, żeby
był to kot Urahary! Taki kawał od domu?!”- Zwierzę nagle zatrzymało się, a
sierść stanęła mu dęba. Wydało z siebie przeciągły syk. Karin stanęła na
palcach, by zobaczyć co wystraszyło zwierzę. W tym samym momencie coś ogromnego
i ciemnego przeleciało tuż za szybą. Przerażona krzyknęła i upadła na podłogę.
„Co to ma
być? Wielki ptak!?”- Szybko zebrała się i znowu wyjrzała przez okno. To coś
zniknęło, a na parapecie siedział… czarny kot. I najspokojniej w świecie
wykonywał toaletę.
- Co to kurka było? I jak tu się znalazłeś,
kocisko?- Powiedziała, otwierając okno. Chciała kota złapać i znieść na dół.
Zwierzę popatrzył na nią, potem na jej ręce, zacharczało i zeskoczyło na
ziemię. Następnie, jakby nigdy nic, pomknęło w tylko sobie znanym kierunku. „Czy to był śmiech? Wredne kocisko.” Wściekła
zamknęła okno. Shinigami siedział na dachu dalej- pewnie nic nie zauważył. „Może powinnam złożyć jakąś skargę na
niego?”. Nagle poczuła ostry ból głowy.
- No nie. Jeszcze tylko mi teraz tych potworów
brakuje. Całą noc nie spałam, a teraz to!
Shinigami podniósł się, schował miecz do pochwy
i pognał w stronę, gdzie pojawił się wróg. Dziewczyna wpatrywała się z
niedowierzeniem. „No tak, olał to coś
sprzed chwili, bo widocznie nie miał czemu tego atakować. Albo sam chciał mnie
nastraszyć w odwecie za ostatnią ucieczkę i pułapkę.” Spojrzała jeszcze raz
w stronę, gdzie przed chwilą pojawił się Hollow. A potem w miejsce, gdzie
straciła kota z oczu.
Przejechała ręką po zmęczonych oczach. „Sprawdzę co z Yuzu.” Podeszła na
palcach do drzwi i prześlizgnęła się do pokoju siostry. Na pierwszy rzut oka,
wszystko było w porządku. Dziewczyna spała jak zabita, ale z jej twarzy nie
można było niczego odczytać. Widocznie żaden kot, ani ptak nie zakłócił jej
snu. Rozejrzała się po pokoju- coś tutaj nie pasowało. Zazwyczaj schludny
porządek, jaki zazwyczaj panował w jej pokoju zastąpił totalny chaos, zbudowany
głownie z zasmarkanych chusteczek i
starych zdjęć. Widocznie dziewczyna cały wieczór spędziła na oglądaniu
ich i wylewaniu z siebie hektolitrów łez. „
I znów z mojego powodu.”- Pomyślała, że smutkiem. Podeszła do łóżka i
usiadła w nogach.
- Jak to jest, co Yuzu? Jak to jest mieć
zwariowanego ojca, nieobecnego brata i wredną mnie? I do tego dwójka z nas jest
nawiedzana przez duchy. Pewnie ciężko, co? Zwłaszcza, że wychowałyśmy się bez
mamy… Ale wiesz, że nam na Tobie zależy? Nam wszystkim. Tylko okazujemy to w
dziwny sposób.- Uśmiechnęła się.- Przepraszam za dzisiaj.
-
Nie ma sprawy…
Śpiąca dziewczyna przewróciła się na drugi bok. A
Karin podskoczyła przerażona.
- To Ty… To Ty nie śpisz?
Nie dostała odpowiedzi. Yuzu wciąż smacznie spała.
- Znowu gadasz przez sen? Można paść na zawał.-
Powiedziała Karin szeptem. Ziewnęła. Po jakimś czasie film się jej urwał.
*****************************************
Obudziło ją nieprzyjemne szturchanie w bok. Złapała to
coś, bo nie dawało jej spać.
- Spadać. Jeszcze śpię.
- Już nie.- Usłyszała głos siostry.- To moje łóżko i
ja ustalam zasady. I oddawaj kołdrę.
Otworzyła oczy. Rzeczywiście to było łóżko jej
siostry. A ona spała w najlepsze koło niej, cała opatulona jej białą pościelą.
Znad kołdry przewiercały ją na wskroś orzechowe oczy siostry. Jej włosy były
rozrzucone po poduszce.
- Naprawdę, Karin-chan. Oddaj kołdrę. Strasznie
zmarzłam.
Rozwinęła się ze swojego bezpiecznego, ciepłego
naleśnika, a jej siostra wsunęła się do środka. I wpakowała swoje lodowate nogi
miedzy nogi czarnowłosej.
-Kyaa!- zapiszczała Karin. – Zimno!
- To twoja wina. Trzeba było mi nie zabierać
kołdry.- Mówiąc to przywarła mocniej do siostry.- Przyjemne ciepełko. A tak w
ogóle co ty tutaj robisz? Myślałam, że jesteś na mnie zła, za wczoraj?
- W nocy… Z resztą nie ważne. Nie mogłam
zasnąć. I tak jakoś tutaj przyszłam.
Najwidoczniej zasnęłam. I to raczej ty powinnaś być zła na mnie. Nie powinnam
tak na Ciebie wrzeszczeć. Znowu…
- Jestem zła, nie widać? -Zmarszczyła komicznie
brwi. Karin popatrzyła na nią z politowaniem. W odwecie poczuła lodowatą rękę
gdzieś w okolicy brzucha. A potem zaczęła się kara.
Pół godziny później, już ubrane, zmiatały
kawałki budzika, który stał przy szafce nocnej, a który spadł podczas
dramatycznej ucieczki czarnowłosej, przed łaskotającą ją siostrą. Na obydwu
twarzach kwitł szeroki uśmiech. Przy okazji zajęły się zbieraniem chusteczek i
zdjęć z podłogi.
- Hej, Karin-chan, pamiętasz jak było robione
to zdjęcie? Byłyśmy wtedy z Tatusiem i Nii-san nad morzem na wakacjach.
Pamiętasz, jak tata dał nam się zakopać poszyję i nie mógł wyjść i go tam
zostawiliśmy. I przyszłam potem wieczorem i go nakarmiłam, bo mi było go żal. Później Nii-san poszedł w nocy i go odkopał, i tata go wrzucił do morza za karę,
że kazał nam go zostawić samego na cały dzień na plaży.
- Pamiętam. Ja za karę musiałam zrobić 10 kółek
wokół plaży. Tobie się upiekło. Szczęściara.
- A to pamiętasz?- Wskazała na zdjęcie, na
którym były jeszcze niemowlakami śpiącymi w ramionach matki.
- Raczej nie. Byłyśmy za małe. Jedyne co wtedy
wiedziałyśmy, te że jak jesteśmy głodne mamy głośno krzyczeć i płakać.-
Zaśmiały się obie głośno.
Drzwi do pokoju zaskrzypiały i stanął w nich
ich ojciec. Miał na twarzy rozmazaną piankę do golenia, najwidoczniej przerwał
swoja poranną czynność. Patrząc na córki w jego oczach można przez chwilę było
ujrzeć dumę, która następnie przerodziła się w łzy.
- Moje najukochańsze Cukiereczki bawią się tak
ślicznie.- Rzucił się w ich stronę.- Mamusia byłaby taka dumna z córeczek.
Wyrosły z nich już takie śliczne panienki. Chłopcy za nimi się ciągle oglądają,
ale one zawsze, ale to zawsze będą najukochańszymi córeczkami swojego tatusia.
Złapał obie i zaczął przytulać.
- Tato jesteśmy całe brudne! Yuzu, choć, bo
musimy się zacząć przygotowywać. Dzisiaj kończymy szkołę!- Złapała siostrę za
rękę i wybiegły z pokoju.
Mężczyzna podniósł się z podłogi spojrzał na
resztę zdjęć, wciąż leżących na podłodze. Zaczął je powoli zbierać,
przyglądając się każdemu uważnie.
- Tak, Masaki z pewnością byłaby dumna z
naszych dzieci.
************************************
- Jesteś pewna, że zabrałaś wszystko?
Dziewczyna przebiegł wzrokiem po kartce, którą
trzymała w ręku.
- Tak na pewno wszystko.- Po czym zmarszczyła brwi i
pobiegła na piętro.
- A jednak…- Westchnęła- Pamiętaj, żeby nie
zabrać zbyt dużo rzeczy. Podobno ciężarówką tam się nie dojedzie. W sumie
ciężarówka może sporo pomóc dostać się na tamtą stronę, ale z rzeczami to
będzie kiepsko.
- Wiem, wiem. Teraz już naprawdę wszystko.-
Powiedziała Yuzu wpakują ostatnią rzecz do plecaka.- Mam całe niezbędne
minimum, którego potrzebuję.
Do pokoju wszedł Pan Kurosaki oraz 2 mężczyzn,
w czarnych strojach. Ten niższy i dużo gorzej zbudowany, był im już dobrze
znany. W końcu niedługo będzie obchodzić roczniceę 4 miesięcy robienia za
niańkę, przepraszam, „ochronę”.
- Witam Szacowne Panienki Kurosaki. Nie miałem
jeszcze okazji się przedstawić. Nazywam się Morri Masao i jestem 4 oficerem oddziału
8, którego Kapitanem jest wasz brat- Ukłonił się nisko.- Natomiast mój towarzysz
jest członkiem Oddziału 6, Hamada Subaru. Kapitan Kurosaki przesyła pozdrowienia, a
także prosi, by Panienka Karin jeszcze raz przemyślała swoją decyzję dotyczącą
pozostania w domu. Kapitan jest pewny, że obie siostry mogą wspaniale spędzić z
nim te kilka dni.
Karin skrzyżowała ramiona na piersi i hardym
spojrzeniem spojrzała w oczy shinigami.
- Moja decyzja pozostaje niezmienna. Ale
dziękuję za pamięć.- Dodała z ironią.
- Czy panienka Yuzu, mogłaby potwierdzić, że
przekazałem słowa Kapitana i nie próbowałem nakłonić siostry panienki siłą.
Yuzu roześmiała się.
- Ależ oczywiście. Już nie mogę się doczekać
spotkania z braciszkiem. Tak długo na to czekałam!
- To w takim razie pozostaje nam otworzyć bramy
i wyruszać. Niedługo powrócę na należne mi
stanowisko u Twego Boku, jako Ochrona Najwyższa.- Zwrócił się do Karin.-
Ale Kapitan nalegał by jego siostra dotarła bezpiecznie i jestem zmuszony
zadbać o jej podróż osobiście. Nie, żebym Ci nie ufał Hamada-kun, ale tu chodzi
o moją spokojną głowę. Proszę, by na ten czas zajął się Pan drugą z dziewcząt.-
Zwrócił się do Pana Kurosaki, kłaniając się.
-Tak, tak- Karin machnęła ręką, pokazując, by
jak najszybciej się stąd ulotnił.- Dozo.
- Bądź ostrożna Karin. Postaraj się nie szaleć.
Uściskam Braciszka od Ciebie. Bardzo mocno… -Podała siostrze dłoń.
Karin przez chwilę nie wiedziała co zrobić-
udawać, że to zwykłe pożegnanie, olać tą wyciągniętą dłoń i uciec, nim sama się
złamie czy też… Oczy Yuzu były zaszklone. Zaczęła mocno pociągać nosem. Złapała
jej rękę.
- Ty się cieszysz, czy płaczesz? Jesteś
niemożliwa!
- W życiu chodzi o to, by być trochę
niemożliwym.- Uśmiechnęła się Yuzu.
- Chyba masz rację.
Słońce chyliło się ku
zachodowi. Niebo przybrało barwę rdzawego błękitu. W niedalekim parku na samym
środku stały dwie dziewczyny, jedna ciemno, druga jasnowłosa. Obie trzymały się
za ręce. Między nimi panowała absolutna cisza.
Stojący nieopodal mężczyźni
również milczeli…