„Siedziała w swoim nowym pokoju.
Przy swoim nowym biurku. Na nowym
fotelu. Koło nowego łóżka. Uczyła się. A raczej próbowała. Nie miała bladego
pojęcia o czym czyta przez ostatnie pół godziny. Spojrzała na okładkę książki.
Biologia. Westchnęła i zamknęła książkę. Ten nowy pokój
ją rozpraszał. Nowe biurko było za duże. A nowy fotel obrotowy za wygodny.
Ale tak naprawdę te nowe rzeczy
jej nie rozpraszały. A to dlatego, że tak naprawdę były stare. Stare biurko
Ichigo, jego fotel, jego łóżko. To był jego stary pokój. Pokój który zajmował
kiedy jeszcze z nimi mieszkał. To było tak dawno temu…
A może nie tak dawno?”
Spojrzała na kalendarz. 7? Nie. 8 miesięcy. Jeszcze niedawno to on
siedział na tym fotelu. Udawał, że nic się nie dzieje. Ale działo się. Umierał.
A raczej udawał, że umiera. Zostawił dom,
swoją rodzinę. Porzucił własne życie. I
przeprowadził się do Soul Society, co równało się ze śmiercią. Bo musiał. A
może chciał? Nieważne. Nie ma go tutaj.
Przez długi czas broniła się, by wprowadzać się do tego pokoju. To był
pokój Ichigo. Świadczyła to tabliczka wisząca na drzwiach. Nie ściągnęła jej. Nie
wyrzuciła jego ubrań. Dlaczego? Bo miała nadzieję, że jeszcze wróci. Ale to
niemożliwe. Ten koleś tak mówił. Kapitan Kyoraku. Przypominał jej trochę
własnego ojca. Taki dobrotliwy na twarzy. Ale wieści które przyniósł, były
okropne.
- Ichigo Kurosaki musi porzucić życie w Świecie Ludzi, gdyż jego moc
jest zbyt potężna. I tak przez ostatnie 3 lata przymykaliśmy na niego oko. Jego
wyciekające reiatsu powodowało, że osoby nie posiadające świadomości duchownej
nagle ją zyskały. Wiele osób z jego otoczenia już wykazuje tego oznaki.
Najlepszym przykładem są jego przyjaciele ze szkoły. Z tego co wynika w ciągu
ostatnich 3 lat w jago klasie pojawiło się sześć takich osób. Co licząc z Kurosaki-kun i
Ishida-kun, daje to razem 8 osób. W klasie liczącej 29 jest to gigantyczna
liczba. Normalnie świadomość duchową wykazują pojedyncze osoby. Jedna na parę
tysięcy. Karakura jest aktualnie uznawana za anomalię.
„Dobrze wiedziała o czym mówił. W
ciągu ostatnich lat jej umiejętności znaczenie wzrosły. Kiedyś tylko widziała i
słyszała duchy. Teraz może z nimi rozmawiać jak z kimś normalnym. Może je
dotknąć. Widzenie Hollowów i shinigami też nie sprawia jej trudności. Co jakiś
czas widzi kolesia z afro, latającym w czarnym kimono i walczącym z tymi
potworami. Co dziwniejsze to nie koniec. Potrafi wyczuć gdzie pojawi się
Hollow. Szybciej niż osoby szkolone do tego. Objawia się to bólem głowy. A
kiedy takowy się pojawi dość blisko niej
i zaczyna atakować ją lub jej siostrę, nie będąc jakoś specjalnie silnym, może się bronić.
Potrafi nawet zranić słabsze Hollowy. Co jest już naprawdę nienormalne.
Człowiek potrafi zranić Pustego. Ewenement na skalę między światową!”
Wstała od biurka. Ubrała się cieplej i zeszła na dół. Będą już przy
drzwiach krzyknęła w głąb domu:
-Yuzu wychodzę! Nie wiem kiedy wrócę, więc nie czekaj na mnie z
kolacją!
Ruszyła wolnym krokiem. Cały czas biła się z myślami. W Soul Sociaty
była tylko raz i był to bardzo krótki pobyt. Zaledwie kilka godzin. Musieli
wracać, ponieważ niespodziewanie Kapitanowie musieli udać się na jakieś
zebranie. A potem jej brat został gdzieś wysłany. Tuz przed rozstaniem zaprosił
obie siostry, by całe wakacje spędziły u niego…
Ale to co ją naprawdę ją gryzło i nie dawało spokoju, była to myśl, co
takiego jej brat zrobił, że musiał ich opuścić i pozostać tam. Wiedziała, że jest potężnym shinigami. Że się
nie poddaje.
Nawet nie zauważyła, gdy stanęła przed pewnym obskurnym sklepikiem ze
słodyczami. Sklep Urahary. Rozejrzała się po okolicy. Obok budynku stał
samochód, którego chyba nigdy właściciel sklepu nie używał, odkąd został
zakupiony i postawiony w tym miejscu. Weszła do środka.
- Dzień Dobry! Zastałam Uraharę-san?
- Karin- chan? Co za niespodzianka! Urahary-dono jeszcze nie ma, ale
powinien już niedługo wrócić. Pojechał z Ururu i Jintą po nową dostawę towaru.-
Odpowiedział wysoki mężczyzna- Tsukabishi Tessai. Jakby go krótko opisać?
Wielki, opalony i muskularny mężczyzna z bardzo dużymi wąsami. Jest tak
umięśniony, że gdyby go uderzyć całej siły, to by zabolało raczej uderzającego,
a on stałby niewzruszony- potwierdzone, Rukia raz tak zrobiła i bardzo
żałowała. Nosi okulary i najczęściej również fartuch.
„Pojechał? Ciekawe czym. Samochód
przecież stoi na zewnątrz.”
- To może w trakcie oczekiwania zaparzę herbaty? Właściciel uwielbia pić herbatę zaraz po
powrocie do domu.
Skinęła głową na znak zgody. Zajęła miejsce przy okrągłym stole. Po
chwili mężczyzna przyniósł gorąca herbatę i ciasteczka. Zaczęła grzeczną
rozmowę. Zapytała jak się kręci biznes. Ostatnio wiele zwykłych ludzi zaczęło
licznie odwiedzać sklep. To chyba przez nowy rodzaj cukierków, który stworzył
Urahara. Słodycze zaczęły rozchodzić się jak świeże bułeczki. Także drugi
rodzaj klienteli- shinigami- coraz częściej korzystali z jego usług.
-Urahara ma w planie wyremontować ten budynek. W końcu już kilka lat
tutaj mieszkamy.- Dziewczyna przypomniała sobie obskurny wygląd budynku z
zewnątrz. Stare obdarte ściany, spękane dachówki. W niektórych miejscach pewnie
przecieka. Ten budynek miał pewnie ze sto lat! Mały remont na pewno się
przyda.- Oczywiście będziemy musieli pilnować robotników. Nie mogą wejść do
piwnicy.
„Ciekawe co takiego maja w
piwnicy. Jakieś lochy rodem ze średniowiecznych europejskich legend, sala
tortur, służąca do wyciągania informacji, ze złych Hollowów. Labolatorium? Może
mają tam magazyn, gdzie trzymają więcej broni do walczenia z nimi. Widziała
kilka razy jak Jinta latał z taką gigantyczną pałką i atakował te zamaskowane stworzenia. Nie wspominając o
Ururu. Karin nigdy nie zapomniała swojego zdziwienia po zobaczeniu tej cichej,
nieśmiałej dziewczyny strzelającej z gigantycznej bazuki.”
Tessai zapytał ją o szkołę. Opowiedziała o egzaminach- jakie miała
trudności z zadaniami, które jej się podobały. Widać było, iż żywo się tym
interesował. W końcu Jinta w tym roku także zdawał. Na pytanie, czy wybrała już
szkołę, policzki Karin zaróżowiły się.
- Oczywiście wybrałyśmy z Yuzu Liceum Karakura. Chcemy chodzić do tej
samej szkoły co Ichi-nii.
- No proszę. W ślady twojego brata, Kurosaki-san? Cieszę się bardzo!
Ale czy jesteś pewna, że chcesz iść dokładnie w jego ślady?- Zapytał Właściciel
sklepu, wchodząc do pomieszczenia. Twarz ukrył za wachlarzem. Ciemno-zielone
kimono, czarny płaszcz z białymi rombami u dołu i tradycyjne japońskie sandały.
Szare oczy i włosy w kolorze słomianego blondu, a na nich zielono-biały
kapelusz. Widząc go wystarczy skojarzyć z Włóczykijem z Muminków i mamy
doskonałe pojęcie, jak wygląda. Na jego ramieniu siedział czarny kot. –To jak
Kurosaki-san, jesteś pewna, że chcesz iść „Dokładnie w ślady brata?”.
-Urahara, wiesz, że nie o to mi chodzi. Nie zostanę shinigami!-
Wykrzyczała. Już kiedyś jej to proponował. Okołu rok po tym, jak Ichigo stracił
moce. Bardzo dobrze to pamiętała. Zaproponował jej pomoc w zastaniu shinigami.
Miał ku temu cel. Ale ona odmówiła. Tylko raz zapytał ponownie. Tuż przed tym,
gdy Ichigo odzyskał moce.
„Wstała
po czym odwróciła się do Urahary.
-
Jesteś pewien, że dzisiaj też nie mam płacić?
-
Jasna sprawa. Wiele zawdzięczam twojemu bratu.
-
Rozumiem.
-
Skoro już o nim mówimy, czy brat zachowuje się tak ja zwykle?
Przytaknęła.
- A
twoja decyzja?
Przytaknęła.
-Dobrze
jest. Nie ma potrzeby, żeby odzyskiwał swoje moce shinigami. Ichi-nii zawsze
walczył. Nawet zanim został shinigami. Zawsze musiał czegoś bronić, zawsze
musiał walczyć, zawsze coś, o co trzeba było się bić. Więc dobrze jest tak jak
jest teraz. Teraz nasza kolej, by go chronić. Pójdę już.”
Ostatecznie pomogła Kapelusznikowi. Urahara przywracając moce Ichigo
potrzebował zgromadzić ogromną ilości reiatsu. Do przekazania swojej energii zostali
wyznaczeni ludzie z Soul Society. Każdy wysoko postawiony shinigami: Kapitan,
Porucznik oraz kilku oficerów oddało część swojej mocy do świetlistego miecza.
Ale nie zadziałałoby, gdyby w mieczu zabrakło jednej małej iskierki, błysku
silnej enerii podobnej do tej, należącej kiedyś do Ichigo- reiatsu powstałego
ze zmieszania energii Człowieka, Shinigami, Hollowa i Quincy. Jedynie dwie
osoby posiadały tak unikalną energię:
Karin i Yuzu.
Wiedziała, że gdyby to Yuzu została o to poproszona, ta nie odmówiłaby.
Z Karin było inaczej, uparta jak brat, nie chciała go znowu stracić. Gdy był
shinigami, wracał do domu późno, czasem znikał na bardzo długi czas. Nocami
siedziała z siostrą, zamartwiając się o niego. Nie chciała mieć powtórki z
tego. Zgodziła się dopiero wtedy, gdy dowiedziała się o ataku na Yuzu. Nie było
jej wtedy przy siostrze. Grała z
chłopakami w piłkę. Bardzo krótko zadręczała się swoją głupotą i uporem, w
końcu gdyby Ichigo miał swoje moce, nic
by się takiego nie stało. Karin wiedziała, że sama nie poradziłaby sobie z tak
silnym Pustym. Postanowiła więc naprawić swój błąd.
- Ichigo ma kłopoty. Wiem o tym. Widzę, że coś go gryzie od jakiegoś
czasu. Słyszałam, ze Ishida jest ranny, Sado zniknął. Dziś Yuzu została
zaatakowana… Urahara-san zrobię to. Ale nie dla dobra Ichi-nii. Zrobię to dla
tych, którym Ichi-nii pomoże.
- Cieszę się, że się zgodziłaś. Ciężko Cię było przekonać, muszę
przyznać. Ale w samą porę, Kuroski-san. Mam już całe zgromadzone reiatsu,
brakuje tylko twojego. Już wiem, jak to załatwić, byś nie musiała stawać się
shinigami.
Karin miała tylko dwa warunki. Pierwszy: Ichigo ani nikt z rodziny nie
mógłby się dowiedzieć o tym, że brała udział w przywróceniu jego mocy. Drugi: Nie
chciała stać się shinigami. Urahara musiał się nieźle nagimnastykować, by
załatwić przelew energii ze zwykłego człowieka. Gdyby obudzono jej moce
shinigami sprawa byłaby załatwiona w kilka minut. Tak więc musieli to zrobić powoli
i delikatnie, w innym wypadku ludzkie życie Karin byłoby zagrożone. Jeśliby na
miejscu Karin była Yuzu i oddała część swojej energii- najprawdopodobniej
zabiłoby to ją. Jej moce nie były jakoś specjalnie rozwinięte. Natomiast moce
Karin, które stale rosły, nawet w małej ilości, w połączeniu z pozostałą
energią- były dla Ichigo mocnym kopem energii.
„Ale ja nie chciałam tego zrobić.
Wiem, że Ichigo nie chciał być wojownikiem. On chciał być normalny- nie widzieć
duchów, nie musząc ciągle o coś walczyć. Ale też widziałam, że męczy się.
Dookoła niego działo się tyle rzeczy, a on był bezsilny. On, który przysiągł
bronić najbliższych. Gdy oddałam część swojej energii do tego dziwnego miecza
byłam osłabiona. Podeszła do mnie Rukia… Rozmawiałyśmy. Po tym co mi
powiedziała, po raz pierwszy cieszyłam się, że Ichi-ni jest, kim jest.”
Popatrzyła w stronę kapelusznika.
- Gomene. Trochę mnie poniosło.
- Ależ nic się nie stało.- Kot na jego ramieniu zeskoczył na ziemię i
ruszył w kierunku poduszki, leżącej na podłodze. Ułożył się wygodnie. Wydawało
się jednak, iż uważnie słucha.- Więc cóż takiego sprowadza Cię w moje skromne
progi?
- Chcę być mi
opowiedział o Ichi-nii. Chcę wiedzieć jak został shinigami, dlaczego odszedł?
Jest moim bratem, ale w sumie nie wiem o nim za wiele… Pewnie nie chciał nas
martwić.- Prychnęła.
- W takim
wypadku usiądź wygodnie. To dłuuuuuuuuga historia. Ach, Tessai-san, mógłbyś zaparzyć nową herbatę?
Najlepiej czarną- zawsze mnie pobudza. Ururu-chan, proszę przynieś tamte
ciastka, które dziś kupiliśmy. A potem zasiądźmy tutaj razem i powspominajmy,
co działo się przez ostatnie 4 lata!